poniedziałek, 13 maja 2013

W Maju: daj lub nie daj się zaskoczyć (cz.1)

Tak jak zapowiadałam publikuję kolejny post o testowaniu Premo!. Przy okazji testowi poddałam także FIMO. Na tapetę wzięłam ten sam rodzaj modeliny - transparentny zielony. Czytałam, że Premo! jest amerykańską wersją FIMO i słysząc podobieństwo tych dwóch nazw wydaje mi się, że coś jest na rzeczy. Do testowania wzięłam kolor Premo! 5048 i FIMO 504 - czy ta zbieżność numerków jest aby na pewno przypadkowa?
No, ale dość już tej teorii spiskowej - przejdźmy do testowania!


To, co bardzo mnie zaskoczyło przy pierwszych kontaktach z transparentną FIMO, to duża zmiana barwy po wypieczeniu. Widać to na pierwszym zdjęciu. Przed wypieczeniem zarówno FIMO jak i Premo! mają jasno-zielonkawy, taki pistacjowo-miętowy odcień. Po wypieczeniu FIMO mocno ciemnieje stając się po prostu zielona. Premo! natomiast zachowuje jaśniejszą barwę, mi ten kolor przypomina młodziutką trawę na łące.


Czas na test przeźroczystości. FIMO wydaje się być trochę bardziej transparentna.


Ostatni test, to test miękkości. Modeliny były wypiekane dość długo, jednak FIMO ciągle jest bardzo elastyczna. Może to być plusem, jak i minusem. Oba placuszki z całą pewnością nie da się złamać. To jest naprawdę duuużyy plus. Przy tworzeniu biżuterii wytrzymałość jest bardzo ważną cechą!

Podsumowując: obie modeliny się spisały, ale mocna zmiana koloru FIMO może być sporym zaskoczeniem. Nauczyłam się, że jeżeli wykorzystujemy jakąś kosteczkę po raz pierwszy, to warto zrobić sobie taki niewielki placuszek i go wypiec, żeby mieć próbkę faktycznego koloru.

Pozdrawiam cieplutko!
taia from lavender forge

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...