środa, 28 września 2011

Króliczka Jesienna

Bardzo wdzięcznie lepi się króliczki. Wydają mi się ciekawsze niż misie, a równie słodkie jak one. W Lawendowej Kuźni powstają króliczki rasy baranek, które maja oklapłe uszy, a dzieje się tak głównie ze względów technicznych - sterczące w górę byłyby bardzo podatne na wszelkie urazy. Dodatkowo oklapłe uszy pasują do króliczych panienek, bo imitują dwa wesołe kucyki, niczym u małej dziewczynki. Teraz, jak zdradziłam już sekrety króliczkowych lepianek mogę przystąpić do prezentacji najnowszego gryzonia :) Jest to Króliczka Jesienna, której policzki lekko zaróżowiły się od chłodu i zmęczenia. Przebyła bowiem szmat drogi ze swoją taczką. Z samego rana udała się na wrzosowisko, by nazbierać tych pięknych, fioletowo-różowych kwiatów. Jak widać nieźle jej to nawet poszło, bo z jej taczki wylewają się naręcza wrzosów :)






Pozdrawiam różowo i fioletowo:)
taia from lavender forge
PS: Dziękuję wszystkim za urodzinowe życzenia! :)

Ten post jest częścią urodzinowego eventu 7 postów przez 7 dni :)



niedziela, 25 września 2011

Bransoletka Niechlujka

Tytuł posta może przewrotny, ale mi jakoś ta nazwa spasowała do tego, co chcę wam pokazać. Bransoletka Niechlujka, bo zrobiona jest z pozornie przypadkowych elementów. Zielone żonkile to modelina, w której odcisnęłam stempelek i przypudrowałam błyszczącym cieniem do powiek. Polakierowałam po upieczeniu, co utrwaliło cień i dodało jeszcze więcej blasku. Reszta koralików to szkło. Kokardka (tak jak i stempelek) ze skrapowych dodatków z Heydy. Wszystko razem miało dać efekt "lekkiego bałaganiku", co według mnie stanowi cechę bardzo kobiecą :)






Bransoletkę zgłosiłam do wyzwania w Kreatywnym Polu.
Pozdrawiam ciepło!
taia from lavender forge

czwartek, 22 września 2011

Pierwsza dla mamy

Jakiś czas już temu moja mama miała urodziny, więc oprócz prezentu kupionego chciałam dać jej także robiony. Zdecydowałam się na filcową broszkę. To pierwsza zrobiona przeze mnie z tego materiału. Tonacja musiała być koniecznie w brązach, bo taki styl uwielbia właśnie moja mama. Zdjęć będzie sporo, bo wyszłam dzisiaj z aparatem "w teren" (czytaj: zabrałam broszkę i aparat fotograficzny na popołudniowy spacer z ukochanym i pieskiem nad nasze jezioro). Nie obrabiałam ich w ogóle. Jedyne co zrobiłam, to przycięłam i dodałam "znak wodny" Lawendowej Kuźni. Sami zobaczcie, co takie jesienne już prawie słońce potrafi zrobić :)








Pozdrawiam słonecznie!
taia from lavender forge

PS: A ponieważ tak się złożyło, że w Szufladzie jest Kwiatowe Wyzwanie to zgłosiłam do niego moją broszkę dla mamy :)

piątek, 16 września 2011

P-o-d-u-s-i-a

Na początku przepraszam was bardzo, za moją nieobecność. Poprawkowe egzaminy całkowicie zawładnęły moim czasem przez co zaniedbałam bardzo wiele rzeczy, m.in. Lawendową Kuźnię. Teraz jednak, jestem już PO i tryskam pozytywną energią, gdyż wszystko mam pozaliczane, a indeks oddany do dziekanatu. Zostały mi teraz jeszcze dwa tygodnie wakacji, ale nie mam zamiaru leniuchować leżąc brzuchem do góry. Chcę wypoczywać twórczo, więc pierwszy dzień słodkiej laby zaczynam od... generalnych porządków. Niestety w ferworze intensywnego studiowania mój pokój wygląda jak po przejściu trąby powietrznej, a na biurku znalazłam ostatnio herbatę, która, ekh-chem... delikatnie mówiąc - zakwitła :) Zaraz po tym gdy okiełznam nieład zabiorę się za intensywne przygotowania do blogowych urodzin Lawendowej Kuźni. Już nie długo to miejsce będzie mieć skończony roczek i na pewno z tej okazji zorganizuje jakieś słodkie losowanie. Mam też kilka pomysłów na lekkie odświeżenie bloga, ale wszystko w swoim czasie...
Na razie chcę wam pokazać prezent na Chrzciny dla pewnej malutkiej, uroczej istotki. Chciałam uszyć filcowe literki, ale jakoś te do powieszenia wydały mi się za bardzo skomplikowane. Musiałabym wymyślić jakieś fajne sznureczki i sposób w jaki by można je do czegoś (no właśnie do czego?!) przywiesić. Dlatego wpadłam na pomysł z trójkątną podusią, którą można postawić wszędzie - czy na półeczce, czy w łóżeczku, a może nawet włożyć do wózka. Chciałam żeby było dziewczęco, ale nie banalnie, stąd delikatny róż się pojawia, ale nie dominuje. Ozdoby doszyłam z koralików oraz filcowych dodatków Heyda (lubię tę firmę, bo choć jej produkty dostępne są w Empiku, to ich ceny są całkiem przystępne). Nie dawałam ich zbyt dużo, tak by napis pozostał w pełni czytelny. No, ale dość już moich literek, obejrzyjcie teraz te filcowe :)







Pozdrawiam ciepło!
taia from lavender forge

PS: A na koniec piosenka, którą słyszałam już nie raz, ale po obejrzeniu wczoraj "Evana Wszechmogącego", gdzie leciała ona na samym początku, odkryłam ją na nowo. Umieszczam pod tym postem, bo ta melodia wydaje mi się być solidnie naładowana pozytywną energią - przez co pasuje tutaj jak ulał :)


piątek, 2 września 2011

Sierpniowa Wróżka

Wiem, że jak tylko zaczął się wrzesień to większości z was już zrobiło się tęskno za wakacjami (czytałam o tym na waszych blogach:) ). Chociaż rok akademicki zaczyna się w październiku i ja muszę się wziąć ostro za naukę, bo mam dwa zaległe egzaminy i jedną pracę zaliczeniową. Nie martwię się jednak tym zbytnio - wręcz przeciwnie - cieszę się, bo to oznacza, że kolejny rok studiów zacznie się już niebawem, a z nim i praca nad magisterką (co na razie zdaje mi się być niezmiernie ciekawą przygodą, na którą zapewne, w swoim czasie, będę niezmiernie narzekać:P ).Tym czasem prezentuję wam Wróżkę Sierpniową, która swoimi kolorami i uśmiechniętą twarzyczką sprawia, że zapomina się o tym, iż wakacje już przeminęły. Na początku miała być tylko zwykła podkładka - kwiatek, na której przycupnął filcowy motyl. Potem wpadł mi pomysł, by motyla zrobić z modeliny, potem żeby to nie był motyl, a wróżka, no i na koniec powstała ta oto, którą możecie zobaczyć na zdjęciach :). Cieszę się bardzo z efektu głównie dlatego, że udało mi się połączyć dwie techniki - lepienie z modeliny i szycie z filcu. Ten mariaż przypadł mi bardzo do gustu - być może częściej będę go stosowała! A co wy o takim połączeniu dwóch technik sądzicie? 





Sierpniowa Wróżka poleciała na swych motylkowych skrzydełkach do mamy mojego ukochanego jako urodzinowy prezent :)






Podkładkę zrobiłam celowo trochę większych rozmiarów niż standardowy kubek (użyłam płyty CD jako wzoru), żeby móc zagospodarować jej część naszywając coś na nią. Dzięki temu, mimo, że wróżka zajmuje trochę miejsca, spokojnie obok niej można postawić niewielkie naczynie (byleby nie był to kubek pełen lepiącego soku lub zaprawionej miodem herbaty - filc kroplę wody przetrzyma, ale od słodkich napojów pewnie strasznie się poklei).

Pozdrawiam ciepło i życzę wszystkim słonecznego weekendu!
taia from lavender forge
Ps: Dziękuję wszystkim za bardzo miłe komentarze :) !
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...