Bardzo wdzięcznie lepi się króliczki. Wydają mi się ciekawsze niż misie, a równie słodkie jak one. W Lawendowej Kuźni powstają króliczki rasy baranek, które maja oklapłe uszy, a dzieje się tak głównie ze względów technicznych - sterczące w górę byłyby bardzo podatne na wszelkie urazy. Dodatkowo oklapłe uszy pasują do króliczych panienek, bo imitują dwa wesołe kucyki, niczym u małej dziewczynki. Teraz, jak zdradziłam już sekrety króliczkowych lepianek mogę przystąpić do prezentacji najnowszego gryzonia :) Jest to Króliczka Jesienna, której policzki lekko zaróżowiły się od chłodu i zmęczenia. Przebyła bowiem szmat drogi ze swoją taczką. Z samego rana udała się na wrzosowisko, by nazbierać tych pięknych, fioletowo-różowych kwiatów. Jak widać nieźle jej to nawet poszło, bo z jej taczki wylewają się naręcza wrzosów :)
Pozdrawiam różowo i fioletowo:)
taia from lavender forge
PS: Dziękuję wszystkim za urodzinowe życzenia! :)
Ten post jest częścią urodzinowego eventu 7 postów przez 7 dni :)
Kolejna wesoła królisia :-) i oby w takim nastroju ich więcej :-)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne, naprawdę bardzo - tylko nie rozumiem dlaczego ma brązowe serducho na pół twarzy? :) Jakoś to mi psuje cały efekt (choć zaręczam, ze mi się podoba reszta).
OdpowiedzUsuńKolorowa, śliczna króliczka przypomina mi wiosnę. Świetny pomysł!
OdpowiedzUsuń