poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Zazielenione ;)

Wybaczcie za tą cichość tutaj, ale paskudztwo wirusowe się do mnie przypałętało i wymęczyło. Dzisiejszy post miał być opublikowany jakiś tydzień temu, no ale nie ma co narzekać - jestem i nadrabiam zaległości :).
Dzisiaj będzie na zielono i sesja zdjęciowa w plenerze. Wzorek millefiori powstał zainspirowany wyzwaniem kolorystycznym w art-piaskownicy, które już się niestety skończyło, a ja przez chorobę nie zdążyłam zgłosić swojej pracy. No, ale przecież napisałam dwa zdania wcześniej, że narzekań nie będzie, więc może lepiej zostawię was już z pełnymi wiosny zdjęciami, a sama ucieknę na wiosenne śniadanie :).
Jak to dobrze jak tak wiosna wszędzie! :)







Co myślicie o takich kolczykach na biglach angielskich? Nosicie czasami taki typ?
Pozdrawiam cieplutko i słonecznie!
taia from lavender forge

niedziela, 21 kwietnia 2013

Ładne kwiatki? - część ostatnia

Pamiętacie jeszcze post o tym wałeczku? Pokazywałam jak wiele kolczyków powstało przy jego udziale. Były pastylki, były kuleczki, dzisiaj czas na kafelkowanie!
O co chodzi? Dzięki pocięciu wałeczka millefiori na cieniutkie plasterki uzyskamy modelinowe kafelki, które możemy wykorzystać do wyłożenia naszych kolczyków. Trochę to żmudna praca, zwłaszcza gdy chcecie, tak jak ja, zrobić dwustronne kolczyki, ale naprawdę warto!




Przy tych kolczykach naprawdę sporo było kafelkowania :P. Wiecie, gdzie je można wygrać? :)


A te kolczyki poniżej to jedna z moich ulubionych par tej wiosny. Wydaje mi się, że ich masywność pasuje do mojej nowej fryzury - włosów obciętych do brody (taki trochę bob, tylko, że z grzywką). Z lepieniem ich było już trochę mniej kłopotu, bo kafelki były większe. Strasznie lubię te niewielkie seledynowe koraliki, które pełnią tutaj funkcję separatora. Według mnie dodają całości odrobinę elegancji, no i dodatkowo je wydłużają, dzięki czemu łatwiej jest się przedrzeć tym kolczykom przez moje równo ścięte włosy :P. A jak jest u was? Zauważyliście związek pomiędzy parą kolczyków jaką akurat zakładacie, a waszą fryzurą? :)



Pozdrawiam słonecznie i wiosennie życząc miłego popołudnia! :)
taia from lavender forge

sobota, 20 kwietnia 2013

Wiosenne wymiankowe szaleństwa

Uwielbiam wymianki! Według mnie stanowią one kwintesencję tego, o czym w twórczości hand made'owej chodzi. Bo poświęcamy swój czas i pracę dla kogoś, kto robi to samo dla nas. Dzięki temu możemy nasze tworki puścić w świat, podzielić się nimi oraz od kogoś otrzymać coś wyjątkowego, jedynego w swoim rodzaju.
Powiem wam, że już od dłuższego czasu nie kupuję biżuterii. Sama wymyślam dodatki dla siebie, no i - wymieniam się, kiedy zobaczę u kogoś coś co bardzo chciałabym móc nosić :) Tak też było z kolczykami, które zobaczyłam u Eweliny z bloga: http://klementyna88.pinger.pl/. Jeżeli jeszcze u niej nie byliście - to zajrzyjcie koniecznie! Dziewczyna robi przepiękne rzeczy, potwierdzają to wyróżnienia zdobyte w Kreatywnym Kufrze :). Lubię bardzo blog Eweliny także dlatego, że dostrzega ona jak wiele możliwości niesie za sobą masa termoutwardzalna! Koniecznie sprawdźcie to sami!
Ewelina zapragnęła w zamian za upatrzone przeze mnie kolczyki, abym zrobiła jej podobnego do tych króliczka z masy solnej. Ulepiłam dla niej dwa, trochę mniejsze od oryginału (bałam się, że z wysyłką może być później ciężko). Razem z króliczkami wysłałam Ewelinie kolczyki-kotki (które poleciały zanim cyknęłam zdjęcie) i trochę koralikowych przydasi. Natomiast paczuszka od Eweliny totalnie mnie rozbroiła. Oprócz  chcianych przeze mnie kolczyków, dostałam jeszcze 3 pary zrobione z koralików, naszyjnik z różyczką,  korale, pierścionek, bransoletkę i mnóstwo cudnych przydasi! No przecież sami zobaczcie:



Dziękuję za tak wspaniałą paczuszkę. Poczułam się jakby były Święta ;). Z niecierpliwością czekam na kolejną wymiankę! :D
A oto króliczki, które poleciały w zamian:




Ostatnio wymieniłam się także z Sally z Piękna ukrytego w chaosie. Jej cudne, delikatne bransoletki totalnie skradły mi serce. Miałam już jedną różową, ale teraz chciałam mieć śliczną fioletową, ze słodką baletnicą. W ramach wymianki zrobiłam dla Sally różne koraliki z FIMO. Nie zrobiłam im zdjęcia osobno, ale możecie je oglądać na profilu facebookowym Piękna ukrytego w chaosie. Cudnie było się w ten sposób wymienić. Sally robi niepowtarzalne rzeczy, a świadomość, że chciała do swoich tworków użyć koralików mojej produkcji do tej pory jeszcze przepełnia mnie dumą :)



Sally zrobiła specjalny banerek reklamujący naszą współpracę. Było to bardzo, bardzo miłe. Dziękuję Sally! Mam nadzieję, że na tej wymiance się nie skończy. Robić koraliki dla Piękna ukrytego w chaosie to sama przyjemność :)

Jeżeli ktoś z was chciałby się ze mną powymieniać, to zapraszam :) Uwielbiam wymianki! Z czasem tylko trochę gorzej, ale na rzecz przygotowania wymiankowej paczuszki na pewno go znajdę :)
Pozdrawiam wiosennie!
taia from lavender forge

czwartek, 18 kwietnia 2013

Wykorzystać niewykorzystane


Nie ma czegoś takiego jak niewykorzystana modelina. Warto już od pierwszych styczności z tą niezwykłą masą wyrobić sobie nawyk zbierania wszystkich pozostałości. Zwłaszcza jeżeli używamy droższych mas termoutwardzalnych a nie szkolnej modeliny. Szkoda by było, aby coś na co się wykosztowaliśmy się zmarnowało. Można po każdej zakończonej pracy wziąć jeden większy kawałek modeliny i przyciskając do podłoża pozbierać wszystkie okruszki. Będziecie zdumieni ile wam się tego nazbiera! Trzeba tylko pamiętać o tym, aby wydłubać później ostrzem nożyka wszystkie drobne śmieci i włoski, które mogły się poprzyklejać. Taką masę można od razu wykorzystać lub zawinąć w folię aluminiową i zostawić na późnej. U mnie sporo się takich zawiniątek zachowało, więc w ramach wiosennych porządków postanowiłam je wykorzystać.


Zapraszam was najpierw na wyszperany na Wyższej Uczelni Pomysłów Wszelakich (czyli YouTube) filmik, w którym pewna pani w bardzo przejrzysty sposób pokazuje jak wykonać koralik nataszy. Robi to z resztek niewykorzystanych i nieudanych wałeczków millefiori, ale można to samo zrobić ze zwykłą kulką twórczych okruszków.


Zobaczcie w jaki sposób wykorzystałam tę technikę!



Zebrałam resztki o podobnych kolorach, zlepiłam je w kulkę, którą następnie uformowałam w prostopadłościan (1.). Przecinając go ostrożnie żyletką na pół (2.) i otwierając otrzymałam przepiękny, barwny wzór (3.). Następnie każdą z połówek przecięłam znowu na pół (4.) i zlepiłam dopasowując brzegi. W taki sposób otrzymałam koralik o unikalnych, lustrzanych ściankach. Można go zostawić takim jaki jest, ale można też pociąć go na mniejsze koraliki, uformować delikatnie kuleczki itp.


W podobny sposób postąpiłam z inną kulką. I tym razem gotowemu koralikowi delikatnie zredukowałam rozmiar odkrawając cieniutkie plasterki z każdej ze stron (4.), a następnie przecięłam go na pół aby otrzymać dwie równe kosteczki. Z pozostałości „ze ścianek” zwinęłam niewielkie rureczki (5.), niektóre z nich delikatnie skręciłam (6.), inne zamieniłam w kulki. W taki oto sposób uzyskałam różne kształty tych samych koralików.
A oto co powstało z nich po wypieczeniu:



Naprawdę warto wykorzystywać niewykorzystaną modelinę. Kiedyś sprzątając biurko uzbierałam całkiem sporą kupkę okruchów. Nie mogłam się powstrzymać - zrobiłam przerwę w sprzątaniu i zmieszałam wszystkie kolory. Ukulałam z nich wałeczek i pocięłam na plasterki, które następnie nadziałam na szpilki. Z tak powstałych koralików wyszła śmieciuszkowa bransoletka w stylu boho, kiedyś tutorial na podobną umieściła Natalia ze Sztuki N!epowarznej, widziałam także takie w Lemon Galery. A wam, jak się podoba? Próbowaliście robić podobne?




Pomysłów na wykorzystanie modelinowych śmietków jest z pewnością o wiele więcej. Jestem ciekawa czy macie jakieś własne! Dzielcie się proszę nimi w komentarzach! 
Pozdrawiam cieplutko i słonecznie!
taia from lavender forge

niedziela, 14 kwietnia 2013

Jajko z niespodzianką (a konkretnie wydmuszka)

W tym roku postanowiłam oblepić wielkanocną pisankę dla ukochanego plasterkami z FIMO. Wpisuje się to w królującą ostatnio w Lawendowej Kuźni technikę millefiori. Niestety wydmuszka okazała się zbyt krucha i pod koniec obklejania pękła mi w rękach. Przez chwilę tylko załamałam się i chciałam ze smutkiem to wszystko rzucić w kąt, ale zaraz wpadłam na pewien pomysł. I tak oto z rozbitej wydmuszki wychodzi pisklaczek. Bo czasami jak coś się w życiu popsuje, to po to, żeby się jeszcze ładniej mogło naprawić :). Spróbowałam potem ulepić jeszcze drugą pisankę; ta też pękła, ale już nie tak bardzo, więc zostawiłam ją w całości.



Ze skrawków jakie mi zostały ulepiłam koraliki, które użyłam później do zrobienia zakładek - drobnych upominków "na zajączka". Musicie wiedzieć, że jestem zwolenniczką tezy, iż nie ma czegoś takiego jak zmarnowana FIMO, ale o tym więcej napiszę w następnym poście :)


Pozdrawiam cieplutko i wiosennie, życząc wszystkim miłej niedzieli!
taia from lavender forge

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

3/12 - Anioł Ochoty do Życia


Anioł Ochoty do Życia pragnie wprowadzić mnie w radość życia nie tylko w niedziele i dni świąteczne. On zaczyna już rankiem tym, że otwiera mi oczy na tajemnicę nowego dnia, na małe radości, jakie już są dla mnie przygotowane, na świeże powietrze, które wpływa przez otwarte okno, (...) na świeży chleb podany na śniadanie, na spotkanie z ludźmi z którymi dzisiaj będę pracował. Anioł Ochoty do Życia bierze mnie za rękę i pokazuje mi, że życie samo w sobie jest piękne. (...) Przyjemnością jest w wolności głęboko oddychać. Radością jest świadome dostrzeganie codziennych niespodzianek życia. Jednak człowieka, który z niechęcią idzie przez dzień, nawet cudowny wschód słońca nie uwolni od nieprzyjemnego nastroju. (...) Życzę ci, by Anioł Ochoty do Życia wprowadził cię w sztukę rozkoszowania się życiem, sztukę całkowitej obecności w chwili, sztukę intensywnej radości ze wszystkiego, co jest ci ofiarowane każdego dnia.
Anselm Grün, "50 aniołów dla duszy", wyd. Jedność, Kielce 2004, s.81n.


Anioł Ochoty Do Życia jest jeszcze marcowy, ale idealnie wpasowuje się w rodzącą się właśnie, tak długo oczekiwaną wiosnę. Ulepiłam go w buteleczce, żeby nie zmarzł od  mroźnych poranków, gdyż chce go nosić na szyi, żeby nie zapomnieć, że życie jest piękne :). Anioł Ochoty do Życia idealnie wpasowuje się także w klimat Wielkanocy, przypominając, że śmierć wcale niczego nie kończy...
Do ulepienia tego Anioła potrzebowałam dość sporo narzędzi, ale było to dla mnie świetne ćwiczenie i sprawdzanie do czego mogą się poszczególne dłutka, szpatułki i szpikulce przydać. Spodobało mi się takie majstrowanie i już teraz wiem, że coś jeszcze w podobnej buteleczce na pewno się tutaj pojawi. Może nawet jeszcze mniejsze? Ten Aniołek to jakieś 1,5 cm mojej dumy (buteleczka ma nieco ponad 3 cm), dobrze, że taki mały - przynajmniej nie ma obaw, że pęknę ;).

Wyzwanie 12/12 to projekt inspirowany książką Anselma Grüna "50 aniołów dla duszy", wyd. Jedność. Z waszą pomocą wybrałam 12 aniołów na podstawie których powstaje 12 prac. Jednocześnie pragnę się z wami dzielić fragmentami tej bardzo ciekawej książki, lektury z całą pewnością "dla ducha", mając nadzieję, że zachęcę was tym samym do chwilki zadumy :) Jeżeli tylko macie ochotę to serdecznie zapraszam do przyłączenia się do wyzwania i stworzenia własnej interpretacji danego anioła!



Pozdrawiam wiosennie!
taia from lavender forge
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...