W tym roku postanowiłam oblepić wielkanocną pisankę dla ukochanego plasterkami z FIMO. Wpisuje się to w królującą ostatnio w Lawendowej Kuźni technikę millefiori. Niestety wydmuszka okazała się zbyt krucha i pod koniec obklejania pękła mi w rękach. Przez chwilę tylko załamałam się i chciałam ze smutkiem to wszystko rzucić w kąt, ale zaraz wpadłam na pewien pomysł. I tak oto z rozbitej wydmuszki wychodzi pisklaczek. Bo czasami jak coś się w życiu popsuje, to po to, żeby się jeszcze ładniej mogło naprawić :). Spróbowałam potem ulepić jeszcze drugą pisankę; ta też pękła, ale już nie tak bardzo, więc zostawiłam ją w całości.
Ze skrawków jakie mi zostały ulepiłam koraliki, które użyłam później do zrobienia zakładek - drobnych upominków "na zajączka". Musicie wiedzieć, że jestem zwolenniczką tezy, iż nie ma czegoś takiego jak zmarnowana FIMO, ale o tym więcej napiszę w następnym poście :)
Pozdrawiam cieplutko i wiosennie, życząc wszystkim miłej niedzieli!
taia from lavender forge
Ciekawa pisaneczka:) pomysł z kurczaczkiem super:)
OdpowiedzUsuńKochana! Ja sobie zamówie u ciebie taką zakładkę! i nie tylko.. ale na spokojnie napisze jeszcze maila..
OdpowiedzUsuńsliczne koraliki^^
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie trwa tydzien tutorialowy^.^
Rzeczywiście ślicznie wyglądają takie zakładki. Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za informację :).
OdpowiedzUsuń