sobota, 27 listopada 2010

Łosio-renifery

To moja praca na wyzwanie w Twórczym Pokoju. Dwa zielone guziczki-kolczyki z główkami łosio-reniferów. Wszystko zapakowane oczywiście w udekorowany kubeczek. Zabawne, słodkie i w kolorystyce powszechnie kojarzonej ze Świętami Bożego Narodzenia. Nie jestem zwolenniczką zeświecczania Świąt, ale uważam, że renifery pasują, aby nosić je na uszach w okresie zimowym. Chociaż zdecydowanie popieram tworzenie dekoracji Świątecznych odwołujących się do Istoty tego, co świętujemy, to jednak uważam, że sztuka przedstawiająca sceny z Bożego Narodzenia nie powinna być przerabiana na biżuterię. Stąd te łosio-renifery ( a później pokażę jeszcze bałwanki, aniołki, mikołaje…) Wydaje mi się, że właśnie w taki sposób można połączyć wszystko to, co Świąt Bożego Narodzenia dotyczy, z tym co przynosi nam pop-kultura. Strefa obejmująca naszą przestrzeń życiową jest tak rozległa, że pomieści i to co ważne i to co błahe, byleby tylko każde z tych rzeczy było na odpowiednim miejscu. A co wy o tym sądzicie? Miło mi będzie poznać wasze zdanie w komentarzach ;)





Pozdrawiam porą jeszcze późniejszą
taia from lavenderforge


Kubeczki na Świąteczne prezenty

Dzisiaj pragnę zaprosić was do wspólnego tworzenia. Kubeczki, do których instrukcję możecie znaleźć we wcześniejszym poście, czas świątecznie udekorować. W tym celu najpierw należy udać się na łowy. Nie musimy wychodzić z domu. Wystarczy, że rozejrzymy się wkoło okiem pomysłowego Dobromila i puścimy wodze wyobraźni, aby ta mogła pognać na odległe wyżyny. Oto wynik mojego polowania-poszukiwania (w końcu wywodzimy się z kultury zbieracko-łowieckiej ;P ).



1. Wstążka o drucianych brzegach. Granatowa, cieniutka i prześwitująca z motywem złotych śnieżynek.

2. Zwykły sznurek (w 100% naturalny).

3. Filcowe podkładki pod nogi od taboretu.

4. Różowo Barbie’owa wstążka z pasmanterii.

5. Suszki przeróżne (najlepiej żeby trochę wywietrzały; jeżeli chcemy użyć jednych to mogą intensywnie pachnieć, ale jeżeli mieszamy różne paczki i zapachy to może nam wyjść z tego niezbyt trafna kompozycja dla zmysłu powonienia).

6. Gotowe, kupione w zeszłym roku, filcowe i tekturowe gwiazdki (przydatne, w zeszłym roku ozdabiały wieniec adwentowy, gdy wieniec wyrzucałam gwiazdki poodrywałam).

7. Grapefruit własnoręcznie pokrojony i suszony [bez obaw, nawet jeśli przesiąknie wilgocią i zacznie gnić, to i tak stosujemy go jako ozdoba opakowania na prezent, a opakowania zwykle się drze przy otwieraniu i wyrzuca – chociaż kubeczków drzeć nie trzeba, wystarczy otworzyć wieczko, to przecież nie są one wieczne ;) (ot taka gra słowna; wieczko - wieczne, samo wyszło :P) ]

8. Laski cynamonu i gwiazdeczki anyżu. O te nie trzeba się martwić, że pachną. Mieszanina ich zapachów, plus grapefruita czy pomarańczy to istna uczta dla zmysłów, które zaraz przypominają ciepło atmosfery i mroźność krajobrazu, jednym słowem piękne Święta.

9. Choinka. Ja zeszłam do ogródka i obcięłam trzy niewielkie gałązki świerku. I tu nie ma żadnych powodów do obaw. Gdy przyklejając gałązkę igiełki oblejemy klejem na gorąco to nie odpadną nawet wtedy, gdy gałązka już się zasuszy.

10. Pestki dyni i słonecznika. Nieładne? A właśnie, że takie surowe piękno ma swój niepowtarzalny urok!

11. Nie ma na zdjęciu, ale użyłam także makaronu kokardek (makaron gwiazdeczki też byłby świetny!)

A jeżeli cokolwiek by wam nie wyszło to dobrze mieć pod ręką złoty spray, aby wszystko ładnie poszprejować i udać, że tak to właśnie miało wyglądać. Trik sprawdzony przeze mnie niejednokrotnie ;)

Same kubeczki robiłam z dwóch kwadratów wyciętych z papierów do pakowania prezentów (2 z nich upolowane niedawno w Tesco), tak aby w środku nie były białe. Jest też wariant eko, czyli tekturowy. Do przyklejenia tych wszystkich drobiazgów sprawdził się klej na gorąco (taki z pistoletu). Idealny i polecany zwłaszcza do wszelkich "organicznych" rzeczy, które czasami naprawdę trudno czymś przymocować tak, by zaraz nie odpadły.
A to wszystko powychodziło mi tak:





Pozdrawiam późną porą
taia from lavender forge

sobota, 20 listopada 2010

Pohárek

Tytułowy Pohárek jest kubeczkiem zrobionym metodą orgiami, który idealnie nadaje się do tego, aby zapakować do niego kolczyki, czy inny drobny upominek dla bliskich. Robi się go bardzo prosto. Potrzebny jest tylko kwadratowy kawałek papieru, który następnie składamy wzdłuż przekątnej, a rogi powstałego trójkąta zaginamy ku środkowi. Teraz wystarczy górny trójkąt wsadzić w kieszonkę powstałą z tych bocznych i gotowe. Wiem, że to wszystko skomplikowanie brzmi, ciężko jest wytłumaczyć jak coś poskładać bez pokazywania, więc na stronie www.orgiami.cz wynalazłam instrukcję obrazkową.
Żeby ułatwić sobie życie i masową produkcję kubeczków zrobiłam z białej kartki papieru przykładowy kubeczek i potem tylko odginałam boczne trójkąty według niego. Nazwałam go sobie dla szpanu Formą K2 :D (K1 też jest ale mniejsza :P ). Od razu piszę, że tylko pierwszy róg odginam według formy, drugi lepiej już bez niej (czasem i pierwszy wyjdzie krzywo, ale dzięki formie mam już jakiś punkt odniesienia).
Nie odginam tylnego trójkąta, bo służy mi on jako wieczko. Gdy wsadzę już kolczyki do środka to składam go do przodu i wsadzam w kieszonkę (tak jak zrobiłam to z przednim trójkątem). Trzyma się naprawdę dobrze i trzeba lekko wygiąć kubeczek żeby go potem otworzyć, dlatego też nie zamykam ich na zapas, tylko zostawiam te rożki nie zagięte aż do czasu, gdy kubeczki będą już pełne.
Oczywiście kubeczki bardziej lub mniej obficie dekoruję, żeby było ładniej i ciekawiej.


Pozdrawiam kubeczkowo
taia from lavender forge

PS: Post o kubeczkach jest jakby prologiem zapowiadającym cykl poświęcony Bożonarodzeniowym przygotowaniom. W niedziele zostanie nam tydzień do adwentu i najwyższy czas, aby ruszył Warsztat Pomocników Świętego Mikołaja, który to będzie przygotowywał upominki dla bliskich, żeby tym samym obdarować ich iskierkami radości. Zachęcam i was do tworzenia prezentów i prezencików oraz twórczego i oryginalnego ich pakowania. W następnym poście będzie o kubeczkach na Świąteczne upominki i tym samym ruszy z kopyta Bożonarodzeniowy cykl. A w ramach obrazkowej zapowiedzi kolejnego posta zdjęcie kubeczka z zeszłego roku.

piątek, 12 listopada 2010

Więc chodź pomaluj mój świat na żółto i na niebiesko

Jesienne deszcze próbowałam odgonić za pomocą Tygrysków-Elvisków i Zakochanych, ale jeszcze Nieświadomych tego, Misiów. Wygląda na to, że mi się udało. Nie wiem jak u was, ale u mnie za oknem wesoło świeci sobie słońce i wydaje się być tam całkiem przyjemnie. Nie pozostaje nic innego jak wyjść i samemu to sprawdzić. A Tygryski-Elviski i Zakochane ale Nieświadome tego Misie? Dostali całkiem niezły angaż w postaci „bycia kolczykiem”. Wszak zabawnej biżuterii jesienią nigdy dość.

Tygryski po ugotowaniu nie straciły ani grama ze swojej mandarynkowej barwy, natomiast Misie trochę wyblakły, ich kolor stał się bardziej „surowy”. Normalnie to zakwalifikowałabym je do polakierowania, ale jakoś pasuje mi do nich ta „surowość”. Wyglądają jakby miały już parę ładnych lat na karku. Tak trochę udają, że mają w sobie wartość sentymentalną. A może naprawdę ją mają? Kto je tam wie, te misie…






Pozdrawiam na żółto i na niebiesko
taia from lavenderforge
PS:  Nie przegapcie kolejnej notki! Będzie o Pohárku!

poniedziałek, 8 listopada 2010

Słoń w gaciach

Jeżeli, Drogi Czytelniku, cierpisz właśnie na jesienną chandrę to bardzo dobrze trafiłeś...

Jak zaglądam w tym listopadowym czasie na różne twórcze blogi, to na wielu z nich zagościła melancholia oraz dołki i dołeczki. Chyba rozumiem skąd taka plaga depresyjnych myśli, ale sama staram się nie dać jej się porwać. W związku z tym, tak na przekór wszystkiemu co rozprzestrzenia tę dżumę smutasów, prezentuję wam dzisiaj Słonia w Gaciach. Zrobiony na zamówienie dla kumpeli z uczelni. Jak usłyszałam, że ma być „w gaciach” to od razu w głowie pojawił mi się obraz wielkich majtas z truskawką (naprawdę nie wiem o co chodzi z tą truskawką, ale nie potrafiłam się od tej wizji uwolnić :D ). Tak oto powstał Słoń, który śmieje się jak głupi do sera i wygląda trochę jak te kiczowate rzeczy ze sklepu „wszystko po 4 złote”, do których niewątpliwie mam pewien sentyment. Ale chciałam, żeby ten słoń właśnie taki był. Pasowało mi to do niego jak ulał. No więc powstał, taki przerysowany i komiczny niczym klaun w cyrku. Prawda, że słodziutki? :P




Pozdrawiam słoniowato
taia from lavenderforge

środa, 3 listopada 2010

Blogowy upominek

 
Ponieważ niedawno mój psiak miał urodziny oraz dlatego, że lubię różne blogowe gadżeciki, stworzyłam dwa obrazki, które jeśli ktoś chce może sobie skopiować do siebie :) Oczywiście traktują o kundelkach i pieskach ze schroniska, więc jeśli i wy jesteście ich fanami, to powinny wam się podobać, a przynajmniej mam taką nadzieję, że się spodobają :)

Pozdrawiam kundelkowo
taia from lavender forge


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...