Jako, że w Szufladzie jest właśnie aktualne owocowe wyzwanie, a ja robiąc zamówienie na Fimo zupełnie spontanicznie i nie pasująco mi do niczego wzięłam Limonkowy kolor nr 52 nie miałam, no po prostu nie miałam wyjścia - musiałam ulepić Owocowego Smoczka!
Limonkę lekko rozjaśniłam dla bardziej świeżego efektu, ale figurka przegrzała mi się w piecu, przez co kolor trochę pociemniał. Kiedy to zobaczyłam byłam zaskoczona efektem, bo Smoczek wyszedł taki trochę "dożynkowy", ale po chwili uznałam, że wcale na tym nie stracił.
Smoczek oczywiście wprost ugina się pod ilością owoców. Pierwsze dostał "kolczyki z czereśni", a potem już samo poleciało!
Muszę wam zdradzić, że to co najbardziej lubię w lepieniu smoczków to ilość szczegółów jakie mogę im dodać. Schodzą na to naprawdę godziny, ale jest to niezwykle relaksujące! Lepsze nawet niż antystresowe kolorowanki :D
Świetnie bawiłam się też przy sesji zdjęciowej! Mam nadzieję, że i Wam spoglądanie na te pełne soczystych owoców zdjęcia doda energii! No i oczywiście na koniec musi być malutki plener :)
Jestem bardzo ciekawa co sądzicie o moim Owocowym Smoczku! Wrzucam go pędem na to wyzwanie:
i lecę podjeść jeszcze trochę borówek zanim całkowicie w niewyjaśnionych okolicznościach znikną ze stołu w kuchni.
Pozdrawiam cieplutko, keep calm and eat fruit!
taia from lavender forge