niedziela, 2 stycznia 2011

Sypcie się z nieba śliczni aniołowie...

... śpiewajcież Panu Niebiescy Duchowie

Postanowiłam zrobić przed Świętami Bożego Narodzenia aniołki z masy solnej. Te dwa podarowałam babci i cioci. Chciałam, żeby nie były to typowe istoty ze skrzydłami, długimi włosami, aureolką, obficie podrapowaną białą szatą... Chciałam, żeby wyglądały jak dzieciaki, żeby były przy tym tak wesołe, promienne, beztroskie i czyste. Pasowało mi to jakoś – przedstawić anioła w postaci dziecka. Żeby było jasne, że to anioły dałam im po prostu skrzydełka. Panieneczka z kotkiem wyszła co prawda z lekkim grymasem, ale to chyba dlatego, że temu aniołkowi trochę się mój pomysł nie spodobał. No bo jak to! On, anioł, taki potężny duchowy byt, a tu go przedstawiam w roli dziewczynki z warkoczykami, różowymi wstążkami i małym czarnym kociątkiem. Ale bez obaw. Ten drugi anioł ma tak promienny uśmiech, że zaraz zarazi nim tego pierwszego. „A mi się podoba bycie choć przez chwilę człowiekiem. Można się porzucać śnieżkami, pozjeżdżać na sankach, bałwana ulepić…” Zdaje się mówić jego mina. Zresztą sami zobaczcie :)




Miałam przekazać: pozdrowienia od masosolnych aniołków!
taia from lavenderforge

PS: Uwielbiam nadawać moim tworkom chociażby okruszek duszy :)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...