... śpiewajcież Panu Niebiescy Duchowie
Postanowiłam zrobić przed Świętami Bożego Narodzenia aniołki z masy solnej. Te dwa podarowałam babci i cioci. Chciałam, żeby nie były to typowe istoty ze skrzydłami, długimi włosami, aureolką, obficie podrapowaną białą szatą... Chciałam, żeby wyglądały jak dzieciaki, żeby były przy tym tak wesołe, promienne, beztroskie i czyste. Pasowało mi to jakoś – przedstawić anioła w postaci dziecka. Żeby było jasne, że to anioły dałam im po prostu skrzydełka. Panieneczka z kotkiem wyszła co prawda z lekkim grymasem, ale to chyba dlatego, że temu aniołkowi trochę się mój pomysł nie spodobał. No bo jak to! On, anioł, taki potężny duchowy byt, a tu go przedstawiam w roli dziewczynki z warkoczykami, różowymi wstążkami i małym czarnym kociątkiem. Ale bez obaw. Ten drugi anioł ma tak promienny uśmiech, że zaraz zarazi nim tego pierwszego. „A mi się podoba bycie choć przez chwilę człowiekiem. Można się porzucać śnieżkami, pozjeżdżać na sankach, bałwana ulepić…” Zdaje się mówić jego mina. Zresztą sami zobaczcie :)
Miałam przekazać: pozdrowienia od masosolnych aniołków!
taia from lavenderforge
PS: Uwielbiam nadawać moim tworkom chociażby okruszek duszy :)
Aniołki są cudne :).
OdpowiedzUsuńWłaśnie jako dzieci są dużo bardziej ludzkie i "ciepłe" niż standardowe wizerunki nadludzkich istot :))
i te przejścia kolorów, może w końcu się tego od Ciebie nauczę :]
OdpowiedzUsuń:)) dzięki! :) Cieszę się, że z moje zagmatwanie nie wpłynęło (za bardzo ;D) na w miarę jasny przekaz ;).
OdpowiedzUsuńOj, ja też dopiero po sesji filcnę coś nowego. :/
Egzaminów zdanych na 5 życzę! :))
piękne aniołki
OdpowiedzUsuńbardzo ładne pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuń