Ostatnimi czasy w ruch poszła u mnie modelina, a wszystko to było skutkiem moich majowych urodzin. W czerwcu było masę nauki i sesyjne egzaminy, więc częścią urodzinowych prezentów zajęłam się dopiero w lipcu. Od mamy mojego ukochanego dostałam bon do empiku, więc nakupiłam sobie Fimo i filców (polubiłam to kolorowe szycie:) ). Od mojej drugiej połówki natomiast dostałam taki oto wyciskacz do modeliny ->
Urządzenie to, na początku wydało mi się być tylko bardzo fajnym bajerem, ale przy ostatnim lepieniu odkryłam wachlarz jego możliwości. Dzisiaj pokażę wam tylko jedno z nich, ale obiecuje, że będzie więcej postów na ten temat. Wyciskacz bowiem ma masę różnorakich końcówek. Na zdjęciu pokazana jest taka, która zawiera masę maleńkich oczek z czego wychodzą takie właśnie drobne makaroniki (mogą wyjść naprawdę dłuuugie, jeżeli użyjecie Fimo Soft lub innej, bardzo miękkiej masy). Szczerze powiedziawszy, to nie wiem, czy to urządzonko nazywa się "wyciskacz", ale jak dla mnie ta nazwa pasuje do niego jak ulał :) Poniżej włoski, które wykonałam przy jego użyciu.
To jeszcze nie koniec notki i nie koniec zdjęć :) Chcę wam bowiem pokazać moją odpowiedź na "babeczkowo-słodkościowy" szał, który zapanował wśród wielu lepiących z modeliny. Mnie samej bardzo podobają się te miniaturowe ciasteczka i pączuszki, ale nie lubię robić i nosić tego co wszyscy. Chciałabym znaleźć swój oryginalny styl i pomysł na biżuterię. Pierwsza próba tych poszukiwań to miniaturowe ubrania. Świeżo wyprane, schną na wietrze przytrzymywane drewnianymi klamerkami. Koszulki to kolczyki, a te dwie skarpety, to zawieszka na komórkę oraz broszka (zapomniałam cyknąć fotkę z tyłu - ta z naszej prawej strony ma przyklejoną broszkową agrafkę). Pomysł na zabawne skarpety wziął się z czytanego przeze mnie thrilleru medycznego "Predator" autorstwa Patricii Cornwell. Jak to możliwe? Otóż główna bohaterka to doktor Kay Scarpetta. No i powiedzcie mi, jak to inaczej przeczytać? Nie da się! Doktor Skarpeta i tyle :P Jakoś udaje mi się nie zwracać uwagi na komiczność tej sytuacji i czytać spokojnie książkę. Może to dzięki temu, że odreagowałam sprawę lepiące te kolczyki? :P
Była długa notka, to teraz dla równowagi dużo zdjęć :) Miłego oglądania!
Pozdrawiam ciepło i słonecznie (chociaż u mnie słońca za oknem dzisiaj raczej brak) !
taia from lavender forge
PS: Postaram się wrzucić jeszcze jutro jakąś wakacyjną notkę oraz przepis na przesmaczne mufinki, bo potem od środy mnie nie ma, praktycznie, aż do niedzieli. Wyruszam wraz z ukochanym na pieszą pielgrzymkę na Jasną Górę. Z mojego miasta to jakieś 100 km - 4 dni marszu :) Oczywiście nie idziemy sami. To taka miejska, zorganizowana pielgrzymka. Będę pamiętać o was w czasie tego marszu!
Modeliniaki rewelacja!!!!Ale masz zdolne paluszki:)
OdpowiedzUsuńCudeńka ;)
OdpowiedzUsuńNormalnie zazdroszczę Ci talentu ;)
Masz racje, ze bardzo oryginalne te kolczyki, zupelnie inne niz wszystkie.
OdpowiedzUsuń