Nazbierało się w Lawendowej Kuźni trochę kurzu, jakieś koty po kątach się wałęsają, miechy zaczynają rdzewieć, oj, niedobrze, że tak to miejsce zaniedbałam. Ale obiecuje poprawę! Na początek hand made nieco inny - CAŁKOWICIE JADALNY! Czyli sushi zrobione przez mojego narzeczonego :) A żeby w klimacie pozostać - dorzucam mój orientalny wisiorek zrobiony podczas nocnej szaleńczej twórczości, bez ładu i składu, który okazał się idealnym dodatkiem do letnich, delikatnych bluzeczek.
Ślę wam pozdrowienia o zapachu świeżej trawy po letniej ulewie:)
taia from lavender forge
mmmm pycha :) sushi lubię bardzo :) wisiorek też cudny :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWłasnoręcznie zrobione jedzenie smakuje najlepiej, a jeszcze zrobione rękami ukochanego... no niebo w buzi. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOj zjadłabym takie sushi, tylko raz mi było dane zjeść 1 kawałeczek :)
OdpowiedzUsuń