Zrobiłam kiedyś projekt liska, który miał być maskotką. Piękna Lisiczka w płaszczu z kapturem. Przymrużone oczka, dodające nostalgii, zamyślona poza, pełna jesiennych emocji postać. Uszyłam jednak tylko główkę i utknęłam. Teraz projekt odżył na nowo w postaci kolczyka. Tak - jednego! Mam asymetryczną fryzurę i chodzę teraz z jednym kolczykiem, chociaż szczerze Wam powiem, że i tak nikt tego nie zauważa, bo drugie ucho przykrywają włosy.
Kolczyk wyszedł dość spory i ciężki, ale zdecydowanie wart jest tego wyrzeczenia, bo wygląda niezwykle oryginalnie, a zawsze, gdy mi się znudzi, mogę przerobić go na wisiorek.
Przyznam się, że prób ulepienia go miałam kilka. Dzięki temu powstała też mniejsza wersja - wkrętka, a na dokładkę wersja testowa "ośmiorniczej macki" wychodzącej z ucha. Teraz tylko muszę przetestować, czy tak zrobiona wkrętka nie będzie się samoistnie zsuwać. Wiem, że niektóre dziewczyny lepiły takie rzeczy. Nie wiem, być może jest jakiś patent na to, by to wszystko trzymało się jak należy.
Jestem bardzo ciekawa czy wśród moich czytelników także znajdują się fani lisków. Jeżeli zdarzyło Wam się zrobić coś lisiego, to proszę zostawcie link do swojej pracy w komentarzu!
Pozdrawiam cieplutko!
taia from lavender forge
Bardzo fajna :) Jestem zachwycona :)
OdpowiedzUsuńMi plugi zawsze się wysuwały, będę testować jeszcze jakieś lżejsze wersje, ale jak na razie wszystkie mi spadały. :C
OdpowiedzUsuńLisek jest przeuroczy :3
Dziękuję bardzo za miły komentarz. Lisek śliczny, ale.... gdzie zgubił ogonek? Pewnie za płaszczem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję bardzo za miły komentarz. Lisek śliczny, ale.... gdzie zgubił ogonek? Pewnie za płaszczem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)