Ostatni tydzień był dla mnie bardzo ciężki. Pożegnałam mojego psiego przyjaciela, z którym spędziłam praktycznie połowę swojego życia. Jako gospodarz Lawendowej Kuźni chciałam bardzo, aby pierwszą rzeczą jaką ulepię po odejściu mojej psinki była figurka, która będzie mi o nim przypominać. Wiem, że nawet bez niej nigdy bym o Timonku nie zapomniała, ale lepienie było dla mnie rodzajem terapii. Jeszcze raz mogłam przestudiować jego sierść, układ łap, włochatość ogona, rozmieszczenie pomarańczowych plamek... A wszystkie smutki które to studiowanie we mnie rodziło wgniatałam w czarną modelinę. Oto i efekty. Wesoły kundelek Timon. Takiego właśnie chcę go pamiętać.
Pozdrawiam ciepło!
taia from lavender forge
I feel sorry for your loss
OdpowiedzUsuńBardzo współczuję.
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro, z powodu straty Twojego kudłatego Przyjaciela.. Sama przeżywałam podobne sytuacje.. ale czas leczy rany a Ty znalazłaś najlepszą z kuracji. Trzymaj się:-)
OdpowiedzUsuńOgromnie współczuje:(Twój Przyjaciel zrobiony przez Ciebie jest śliczny:)
OdpowiedzUsuńOj rozumiem cie, rozumiem moj piesio odszedl rok temu juz zbliza sie rocznica... :'-(
OdpowiedzUsuń