W niedzielę rozpoczął się Adwent - czas radosnego oczekiwania na przyjście Pana Jezusa. W tym okresie nie tylko przygotowujemy się do tego, by dobrze przeżyć Święta Bożego Narodzenia, ale też przypominamy sobie o tym, że całe życie chrześcijanina jest czuwaniem aż Pan Jezus przyjdzie powtórnie, tak jak nam obiecał.
Tradycyjnie robiłam w sobotę wieńce adwentowe. Piszę w liczbie mnogiej, gdyż sztuk były trzy. Pierwszy powędrował do mojego Ukochanego i jego rodzinki, drugi do mojej rodzinki, a trzeci na mój parapet. Mam nadzieję, że dzięki tym wianuszkom łatwiej nam wszystkim będzie w ogólnym zabieganiu pamiętać o tym specjalnym czasie jaki teraz przeżywamy.
Pozdrawiam i życzę wszystkim dobrego przeżycia tego adwentowego czasu!
taia from lavender forge
Wieńce są piękne! ja niestety zapomniałam o tej wyjątkowej tradycji wieńców, muszę nadrobić:) A swoją drogą samo słowo 'adwent' oznacza już przyjście...
OdpowiedzUsuńAle fajny śnieg Ci pada ;D
OdpowiedzUsuńTak się na niego zapatrzyłam, że zapomniałam o wieńcach... Są śliczne ;)
OdpowiedzUsuńŁadne i wesołe wieńce :-)
OdpowiedzUsuńOj u Ciebie to aż czuć święta:)Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńOjeju, jaki piękny wieniec!! I jeszcze chciałam powiedzieć, że śliczny jest ten piernikowy domek... Do dziś pluję sobie w brodę, że nie wzięłam podobnego gdy była okazja na starociach... :(
OdpowiedzUsuńPiękne!
OdpowiedzUsuń