Znowu będą kolczyki. Tym razem dwie pary, które są zupełnym przeciwieństwem. Sam tytuł postu od razu to mówi :) Na początek modelinowy król zwierząt, nie groźny jednak; z wyrazem twarzy mówiącym o tym, że to rozsądny władca. Kolorowy, z zabawną nutką, którą uzyskał dzięki wielkim oczom z obfitymi brwiami. Rozmiarowo trochę duży, no ale w końcu to lew, a nie jakiś tam kociak:)
A teraz poproszę o szczególną uwagę, gdyż będę się chwalić moim delikatnym cudeńkiem. Świeżuteńkim, bo zrobionym wczoraj. Recyklingowym, bo z tektury, starego skryptu z Antropologi Teologicznej, drucików, dwóch koralików (każda). Tylko lakier do paznokci, którym je potraktowałam ekologiczny raczej nie był, bo zapach miał drażniąco chemiczny... Nie przedłużając już mojego popadania w samozachwyt prezentuje aż 4 zdjęcia niewielkich, delikatnych, papierowych Gąsek w terenie:) Tak, tak, to kolczyki i można je bez obaw nosić! Coś mi się zdaje, że na tej jednej parze nie poprzestanę:)
Pozdrawiam wiosennie (od poniedziałku ma być znowu coraz cieplej!)
taia from lavender forge
PS:Przypominam o mojej Zabawie Parapetowej :)
Ja sama zgłosiłam się do Wymianki Kurczaczkowej u Agnieszki MD :)
Jestem strasznie podekscytowana, bo to moja pierwsza wymianka :)
Ale fajne kolczyki ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ja nie mogę nosić kolczyków ;(
Wiosna się zaczęła ptaszki przyleciały... miło grzeje słońce:-)
OdpowiedzUsuńPS:zapraszam na moje candy!
Gąska jest cudowna! lew śmieszny taki hihi- wyszło ci super:)
OdpowiedzUsuń